Psychoterapia nie dotyczy przede wszystkim rozumienia poszczególnych zaburzeń związanych z psyche (więcej na ten temat później), co raczej wiąże się z metodą i podejściem psychoterapeuty. Wykracza poza takie limity, które jednak są niezbędne, aby wiedzieć, czy trafiło się do odpowiedniego specjalisty.
Tak naprawdę psychoterapia to zawsze, jak w dosłownym znaczeniu, uzdrawianie duszy. Pytanie, czym owa dusza jest. Nie będziemy się jednak rozwodzić nad tłumaczeniem słów albo tego, co to pojęcie mogło oznaczać w danym okresie historii ludzkości (chociaż to niezwykle istotne).
Zadajmy sobie podstawowe pytania — czy dusza w ogóle istnieje. Otóż wygląda na to, że tak. Przyjmując tezę o poligenetycznych nieświadomych procesach pojawiających się w różnych kręgach kulturowych, można uznać, że psyche to jakaś forma zbiorowej świadomości, która pojawiła się prawdopodobnie w podobnym czasie w różnych niezwiązanych ze sobą tradycjach kulturowych (tego nie wiemy też na pewno, traktujmy to jako pewne założenie pod dyskusję). Konstrukt ten przetrwał w różnych formach aż do dzisiaj, zwłaszcza na poziomie świadomości indywidualnej.
Zatem pokrótce, może być to forma świadomości związana z innymi procesami umysłowymi, które powstały na skutek osiągnięcia jakiegoś poziomu rozwoju człowieka na poziomie fizjologicznym, biologicznym, mentalnym a przede wszystkim społecznym.
Jaką można przyjąć roboczo definicję duszy? Na przykład uznając,. że jest to indywidualny konstrukt wewnętrzny, który tworzy bazę pod możliwość samoobserwacji oraz oceny siebie. Dąży także do jakiejś nowej formy rozwoju, rozpoznawanej u siebie w trakcie biegu życia.
Można też powiedzieć, że psyche pozwala na przeżywanie sensu życia oraz własnych celów, które nie zawsze wydają się zewnętrznie spójne. Zakłócenia w tym obszarze mogą realizować się poprzez długotrwałe zaburzenia psychiczne czy emocjonalne, uniemożliwiając pełnię funkcjonowania.
Wbrew pozorom psyche jest okrutna, niezrealizowana może zaburzać funkcjonowanie w każdym możliwym obszarze życia. Przeżycie — czuję, że źle zrobiłem/am i zatrzymuje mnie to w osiągnięciu potencjału który rozumie już tylko psyche a ja jako indywiduum, zaczynam cierpieć.
Ostatnie lata badań nad neurofizjologią i neurologią poddają w pewną wątpliwość istnienie wolnej woli (chodzi o to, jak szybko podejmujemy decyzje, między automatyzmem a świadomym wyborem).
Niestety ta dyskusja ma też religijny, a nawet duchowy wymiar stąd trudno o znalezienie dobrych dla wszystkich podstaw rozumienia tego problemu. Kłopot w tym, że, uogólniając, zdrowie psychiczne zakłada również realizację swojej świadomości także na poziomie religijnym oraz duchowym, poza życiem rodzinnym, relacjami, budowaniem więzi, poczuciem bezpieczeństwa, materialnym balansem oraz optymalizowaniem jakości swojego życia.
Coś takiego się stało na poziomie neurologicznym, biologicznym i ewolucyjnym, że odkryliśmy duchowość oraz jakąś świadomość duchową czy religijną, która scalała więzi społeczne i tworzyła kulturę.
Czy można mówić tu o wymyśle, jeśli wiele osób przeżywa religijność czy duchowość osobiście bez stymulacji zewnętrznej jak np. psychostymulantów? Dlatego kwestia psyche jest sporna nawet wśród psychologów, ponieważ ma konotacje znacznie głębsze i bardziej kontrowersyjne niż byśmy chcieli, co nie pozwala rozmawiać o niej jako o nauce czy o leczeniu jej potwierdzonym naukowo.
Jeśli w tle pojawia się coś duchowego, zaczyna tracić na wartości naukowej (chociaż nie zawsze, w psychologii jest także obszar do dyskusji i badania tych zagadnień, tworzy go psychologia duchowości czy psychologia religii), bo zaczyna przybierać wymiar, o którym trudno rozmawiać z perspektywy badacza, a zatem musimy być tu bardzo ostrożni.
Proponuję skorzystać w takim razie z backupu w postaci Platona i jego metafory jaskini. Potraktujmy psyche jako ideę, roboczo przyjmijmy, że istnieje. Jeśli coś istnieje w świecie idealnym, ma do pewnego stopnia potwierdzenie w realności.
Idea to nie archetyp ani wartość, raczej zewnętrzny punkt odniesienia, który może zostać zinternalizowany. Idąc na psychoterapię, chcemy uniknąć cierpienia, choroby, pozbyć się dysfunkcji nie znając tak naprawdę prawdziwego siebie. Temu właśnie służy psychoterapia — rozpoznaniu psyche poprzez ego.
Ego jest bardziej realne/namacalne, bo realizuje się na prostszym poziomie poprzez granice i wyrażanie ich. Więc skracając tę notkę o psychoterapii — aby leczyć psyche, trzeba się dobrze poznać i akceptować, stawiać mocne granice i sprawdzać, czy realizujemy się we własnym życiu na tyle, aby czuć się spełnionymi i na tyle spokojnymi, na ile to jest możliwe.
Na pewno ważnym punktem odniesienia dla zdrowia psychicznego jest zdolność do miłości, która daje siłę i buduje potencjał samorozwojowy też w tym wymiarze. Jak się to może realizować na poziomie indywidualnym czy społecznym, to już kwestia do rozpoznania dla samego siebie, również w trakcie psychoterapii.
Czy jest tu ukryty egoizm, którego tak często obawiają się osoby zgłaszające się na psychoterapię? Z perspektywy psyche nie. Trzeba samemu rozpoznać, co jest słuszne a co nie. Na to może już nie odpowiedzieć psychoterapia. To będzie ważne dla budowania ego (znalezienia własnej struktury moralnej).
Dlaczego można obawiać się psychoterapii? Bo może naprawdę wpłynąć na wiele relacji społecznych, które w obecnych czasach mają własny wymiar (potrzeby). Jeśli ktoś oczekuje w relacji, aby druga osoba była nastawiona tylko na spełnianie oczekiwań, unicestwia tę osobę już na poziomie ego.
To z kim mamy do czynienia jest emanacją jego lub jej indywiduum, które stanowi pewną formą ekspresji niezrealizowaną do końca. Ponieważ nie ma granic, psyche musi być zdysocjowana. A skoro jest okrutna, zacznie być niszcząca.
Na czym może polegać miłość jako baza dla relacji? Może na możliwości wspólnej realizacji osobowych psyche z poszanowaniem dla granic? Tak by to najbardziej odpowiadało tej perspektywie. Czy miłość jest tam, gdzie unicestwiamy się na poziomie ego? Może to właśnie jest egoizm?
Czy psyche bywa transgeneracyjna? Chyba tak, być może dlatego w psychoterapii systemowej mówimy o mitach rodzinnych, a w psychogenealogii o przekazach i odtwarzaniu pewnych historii w kolejnych pokoleniach. Może też trzeba uzdrowić przekaz rodzinny, kulturowy, społeczny.
Jak bardzo psyche może być okrutna? Otóż tak długo prowadzi do cierpienia, aż znajdzie dla niego ukojenie. Mamy szansę obserwować to codziennie i szukać odpowiedzi.
Wydaje się zatem, że psyche może być konstruktem społecznym, który realizuje się na różnych poziomach w życiu człowieka. Trudno zaprzeczyć jej istnieniu. Nie wiadomo czy można ją zostawić w nadziei, że ona zostawi nas w spokoju. Jako psychoterapeutka i badaczka, nie spotkałam się z żadnym tak bezwzględnym konstruktem.
Serdecznie zapraszam
mgr Paulina Kubś
Gabinet Interwencyjnej Psychoterapii Systemowo-Kulturowej.
(1) Venice May – Limerence [Official Video] – YouTube
Tekst piosenki:
Limerence Venice May
Your love is violent Your love is like a fired gun Heavy and silent, so silent Before what it’s done I know I cannot stay here any longer I knew long ago It’s over, still I’m waiting like a soldier For the final blow
Hold you, let me Hold you, let me Hold you, let me Hold you, let me
What lovers, what lovers we were What lovers we were when there were carpets of grass Then something shattered and it all went so awry We couldn’t make it a mile for all the pieces of glass
There’s nothing for me out there Nothing, not even the sun The moment I step out the door And look up to the sky it’s gone Sometimes a light gets through And I remember how it was before Like there was something else ahead I can’t quite make out anymore
Hold you, let me Hold you, let me Hold you, let me Hold you, let me
Dead, it’s dead, it’s dead, it’s dead It’s not dying anymore The roots of our land never grow The seasons don’t pass by our window
Say it, say it, say it Say it aloud, we’re nevermore Together let’s each put on a glove And bury the bones of our dead love
What lovers we were when there were carpets of grass Carpets of grass
Limerence Venice May